Piotr Bryk: “Nadrzędne cele się nie zmieniły”
Drużyna z rocznika 2010 w ubiegłym sezonie z powodzeniem reprezentowała K.S. Stadion Śląski Chorzów w elitarnej, Centralnej Lidze Juniorów. Od bieżących rozgrywek nasi 15-latkowie rozpoczęli rywalizację w kategorii juniorów młodszych.
– Po pełnym wyzwań i doświadczeń w poprzednim sezonie zwłaszcza w CLJ macie za sobą nieco spokojniejszą rundę?
– Tak, da się odczuć, że nasze poczynania są mniej śledzone niż w poprzednim sezonie, kiedy byliśmy trochę „na świeczniku” w naszym środowisku, ale nasze nadrzędne cele się nie zmieniły. Nadal chcemy rozwijać chłopaków przede wszystkim indywidualnie, bo wiemy, że jesteśmy klubem, z którego wyróżniający się zawodnicy mogą w odpowiednim momencie wypłynąć do topowych drużyn.
– Co dał wam rok w elitarnej CLJ-tce?
– Ciężko wskazać jeden konkretny element. Myślę, że rok gry w środowisku, w którym tempo i intensywność są bardzo wysokie, poprawił tych chłopaków kompleksowo. Dzięki temu kilku z nich mogło bez większej potrzeby aklimatyzacji regularnie grać w 1. lidze B1 z rocznikiem 2009, a inni – jak Maksymilian Klekot, przechodząc do Cracovii – zmienić otoczenie na lepsze.
– Od trwającego sezonu drużyna z rocznika 2010 kategorię trampkarza zmieniła na kategorię juniora. Z czym wiąże się taka zmiana?
– Myślę, że znacząco wzrasta rola działań grupowych i zespołowych. W trampkarzach bywało, że zespół opierał się na jednym czy dwóch zawodnikach, którzy potrafili zrobić ogromną różnicę. Teraz jest to znacznie trudniejsze. Dalej widać na boisku wiodące postaci i o takie dbamy szczególnie, ale bez odpowiedniego wsparcia ze strony drużyny nie są one w stanie tak mocno wpływać na przebieg meczu.
– Stadion Śląski z rocznika 2010 rywalizuje w dwóch kategoriach wiekowych, w obu ligach plasując się w środku stawki. Jak oceniasz całą jesień?
– Jesteśmy po dużej metamorfozie. Trzon zespołu z zeszłego roku nie gra z nami w meczach, dzięki czemu inni zawodnicy muszą wejść w role liderów, co bardzo ich rozwija. Dołączyli też do nas obiecujący chłopcy z mniejszych ośrodków, którzy wnieśli świeżość i zaangażowanie. W samych rozgrywkach byliśmy bardzo niestabilni – świetne mecze przeplataliśmy słabymi, co pokazuje zarówno nasz potencjał, jak i to, jak wiele pracy przed nami. Na ostatniej konferencji trenerskiej usłyszałem, że zawodnik najlepiej rozwija się, gdy 50% meczów gra z przeciwnikiem na swoim poziomie, 25% z dużo trudniejszym i 25% z takim, którego dominuje. Jesienią idealnie wpisaliśmy się w te ramy.
– Najbardziej wyróżniający zawodnicy twojego zespołu są ważnymi postaciami w starszej drużynie. To bodziec dla kolejnych Twoich podopiecznych?
– Do piątki zawodników, którzy na stałe funkcjonują w drużynie 2009, staramy się na niektóre jednostki treningowe dołączać trzech kolejnych. Myślę, że jest to dla nich bodziec, choć mam nadzieję, że większość ma już na tyle wysoką samoświadomość, by niezależnie od miejsca i składu zawsze dawać z siebie maksymalnie dużo.
– Wiosną będziecie kibicować starszym kolegom w walce o CLJ U-17?
– Kibicować będziemy, ale przede wszystkim patrzymy na siebie. Niezależnie od tego, gdzie zagramy w sezonie 2026/2027 – czy będzie to 1 liga B1, CLJ U-17, czy może część chłopaków trafi już do drużyny seniorskiej – musimy być na to gotowi. Plan na najbliższe pół roku jest raczej standardowy. Z ciekawszych rzeczy staramy się dopiąć udział w zagranicznym turnieju pod koniec maja i mam nadzieję, że uda się to zrealizować. Najważniejsze pozostaje jedno: indywidualny rozwój zawodników.














